"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać."/Regular/
Siedziała na kanapie myśląc na kanapie, jak mogło się to stać. Przecież zawsze wszystko sobie mówiły, dosłownie wszystko. Dlaczego, więc jej nie powiedziała ?
Do pokoju powolnym krokiem weszli George i JJ. Pozostała dwójka została w studio i nagrywają swoje przejścia w piosence. Chłopcy siadając po obu stronach dziewczyny, obejmują ją z dwóch stron swoimi wielkimi, ciepłymi ramionami.
- Co jest, mała ? - JJ spytał się, spokojnie odsuwając swoją twarz od torsu brunetki.
- Derek - wydusiła z siebie Chachi, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy.
- Co znowu zrobił ci ten snopek siana ? - spytał George, odrywając się od dziewczyny oraz podwijając rękawy.
Blondynka śmiała się chwilę z tego jak loczek nazwał jej byłego chłopaka. Po chwili opanowała się i spoglądała raz na George'a, raz na JJ'a. Obydwaj chłopacy przełknęli gulę w gardle, denerwując się bardziej niż dziewczyna.
- Zdradził mnie - wyszeptała cicho, a następnie z jej ust wydobyło się ciche łaknie.
JJ i George wstali, podwijając rękawy. Chłopacy ruszyli w stronę drzwi, aby znaleźć Derek'a i żeby pożałował, że zdradził Chachi.
Dziewczyna pędem wstała i podążyła za chłopakami. Złapała ich za ramiona przy drzwiach wejściowych.
- Nie idźcie - oznajmiła cicho, lekko się uśmiechając.
Nagle przed ich oczami zjawili się Jaymi, Josh i Madie. Brunetka od razu rzuciła się na przyjaciółkę i przytuliła ją do siebie, zgniatając jej żebra.
- Co się stało ? George ? - spytała Madeline wskazując na loczka, na co ten pokręcił przeczącą głową - JJ ? - swój wzrok przeniosła na brata,
- Nie to nie oni - Chachi wydusiła z siebie szeptem - To przez Derek'a - oznajmiła ciszej niż szeptem.
W brunetce aż się zagotowało. Z wściekłością rzuciła torby na ziemię i ruszyła ponownie do wyjścia. Blondynka pobiegła za nią i złapała ją za rękę.
- Madie spokojnie, nic mi nie jest - oznajmiła Chachi lekko się śmiejąc.
- No ale przecież... No... Ugh... Spójrz na siebie - Madie wyrzuciła ręce w górę, po czym wskazała na postać swojej przyjaciółki.
- Jak dla mnie jest okey - blondynka pociągnęłam Madie do domu.
Dziewczyny zaśmiały się, gdy tylko wchodząc do domu zostały otoczone czterema parami ramion. Cała szóstka usiadła na kanapie i chwycili paczkę chrupek Jaymi'ego.
- Ej, no ! To moje chrupki ! - rozbawiony, położył się brzuchem na nogach przyjaciół tak by dosięgnąć George'a.
- Teraz już nie ! - loczek zaśmiał się z nutką chytrości i wpakował trzy chrupki na raz do buzi.
- Wredna papka z ciebie ! - wrzasnął Jaymi uderzając pięciami w kolano JJ'a jak małe dziecko.
- A z ciebie chytry bałwan ! - krzyknął George wytykając język w stronę bruneta z blond grzywką.
Wszyscy zaśmiali się z krótkiej wymiany zdań chłopaków. Jaymi spróbował wstać co skończyło się przekręceniem i upadkiem na podłogę.
- Mamusiu ! - sapnął Jaymi w stronę Chachi.
- Oj ! Biedne maleństwo ! - zaśmiała się blondynka, głaszcząc siedzącego na ziemi chłopaka, po głowie.
***
Chłopcy siedzieli w salonie pracując nad nową piosenką. Chachi ćwiczyła nowy układ nie mogąc się na niczym skupić, a Madie siedziała na krzesełku w rogu sali grzebiąc w telefonie. Blondynka ściągnęła ręcznik z szyi i rzuciła nim o ziemię.
- No nie mogę ! - wrzasnęła i wyszła z sali, a zaraz za nią zdziwiona Madie.
Gdy tylko weszła do kuchni nalała sobie soku pomarańczowego do szklanki. Chwyciła naczynie, po czym wypiła z niego napój duszkiem.
- No, nie mogę no ! - krzyknął George wchodząc do kuchni.
- Ja też nie ! - dodali chłopacy wchodząc za nim.
- I my też ! - Madie i Chachi bąknęły razem.
- Czekajcie, ale co ? - spytał zmieszany Jaymi.
- No ja nie mogę wymyślić układu od kilku dni, a czuje się jakby to był miesiąc- Chachi przeczesała włosy - No wiecie... Cały czas po głowie chodzą i dzisiejsze wiadomości. No, że magazyny i telewizja mówią, że ten świat schodzi na psy. No, że jak to możliwe, że te kilka dni jest tak długie. Na prawdę nie podoba mi się jak to brzmi. Sądzę, że moje pokolenie dorasta narzekając--
- Ej, nie ma lodów w lodówce ! - krzyknął Jaymi, grzebiąc w zamrażarce.
Oderwał się i spojrzał na wszystkich, którzy patrzyli na niego i śmiali, ponieważ jego zachowanie było dokładnie przedstawione w monologu blondynki. Chłopak uśmiechnął się głupio.
- Kontynuuj - chłopak ponaglił Chachi.
- Muszę sprawić, by się otrząsnęli - podeszła do chłopaka z blond grzywką i potrząsnęła nim, na co wszyscy się zaśmiali - Szczerze, muszę to sprowadzić na ziemię. Myślę, że mój mózg się wypala - zaśmiała się - Wo - oh, nazwij mnie głupią. Bo czasem mnie to nie obchodzi. Nie obchodzi mnie teraz. Wszyscy musimy to zrobić. Ponieważ życie może być suką, a potem... umieramy. Jest tak wiele gówna, o które się martwimy - złapała się za głowę, ponieważ uświadomiła sobie coś - I to jest powód dlaczego... Dlaczego spędzam całe dnie z głową w chmurach.
- Czekaj, czekaj - oznajmił George, skupiając na sobie całą uwagę - To wcale nie jest złe - oznajmił.
- Ale o co ci chodzi, Ge ? - spytał Josh z buzią pełną płatków śniadaniowych o smaku czekolady.
- No słuchaj. To może być dobry tekst na piosenkę - pstryknął palcami i wybiegł z kuchni.
Cała reszta ruszyła za nim. Rzadko kiedy mogli nadążyć za logiką George'a. Gdy wszyscy byli już w salonie, loczek usiadł na kanapie. Chwycił swój zeszyt i długopis.
- Dawaj, powtórz swój monolog - zaśmiał się chłopak, zwracając się w stronę siedzącej naprzeciw niego Chachi.
- Okey - dziewczyna wywróciła teatralnie oczami.
***
Madeline siedziała na kanapie, a obok niej na meblu skakała Chachi wraz z JJ. Razem śmiali się z wszystkiego. Blondynka trzymała w swojej ręce kamerę i nagrywała wszystko dookoła.
Zeszła z kanapy i podeszła do George'a, który siedział oparty o ścianę wcinając frytki. Dziewczyna usiadła przy nim i zaczęła kręcić kamerą przed ich twarzami.
- Przestań nagrywać ! - naburmuszył się Ge - Wyglądam dziwnie jak jem frytki... Wo gule wyglądam jak krowa kiedy jem - sapnął, wydymając dolną wargę.
- Nie prawda - Chachi szturchnęła loczka w ramie - To Jaymi wygląda jak kaktus kiedy je ! - wrzasnęła.
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę chłopaka z blond grzywką, który stał przy barku w kuchni i pożerał garściami popcorn. Cała szóstka zaczęła się śmiać. W tym momencie Chachi dziękowała za przyjaciół, którzy w niecały dzień zwrócili jej dobry humor i pozwolili by myśli o Derek'u wypłynęły z jej głowy.
"Ze szczęściem czasami bywa tak jak z okularami, szuka się ich, a one siedzą na nosie."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz